Jak można wyczytać z raportu McKinseya[1], firmy, które stawiają na budowanie zrównoważonego zespołu, składającego się zarówno z kobiet, jak i mężczyzn, osiągają przychody wyższe nawet o 15 proc. Czyli wykorzystanie talentów obu płci jest opłacalne.
Mimo że w zestawieniu Women in Work Index 2018, badającym m.in. otwartość rynku pracy na kobiety, awansowaliśmy aż o 10 miejsc w stosunku do 2000 r., to jednak w Polsce jeszcze nie wszyscy pracodawcy radzą sobie z zarządzaniem różnorodnością. Tylko co 4 firma wie, jak to robić[2]. A ci, którzy stawiają na mieszane zespoły, nie potrafią czerpać w pełni z zalet kobiet jako pracowników, podtrzymując krzywdzące stereotypy na ich temat. Luka płacowa między kobietami i mężczyznami w naszym kraju nadal wynosi kilkanaście proc. Jak przyznaje Agnieszka Surowiec, Dyrektor ds. HR i Komunikacji w Intrum – nierówna pozycja kobiet i mężczyzn na rynku pracy zaczyna się już na etapie rekrutacji, a potem problemy tylko narastają. Dlatego, pracodawcy powinni zwrócić szczególną uwagę na to, jakie podejście do zatrudniania kobiet posiada firma, którą zarządzają i już na wstępnie wyeliminować wszelkie „szkodliwe” zachowania, które są barierą w zbudowaniu „zdrowego” środowiska pracy.
Gdyby poziom zatrudnienia kobiet w Polsce był tak
wysoki jak np. w Szwecji, to PKB naszego kraju mógłby wzrosnąć nawet o 10 proc[3].
Stawianie na diversity
management opłaca się jednak nie tylko biznesowo, takiego działania od
pracodawcy oczekują również pracownicy. Jak wynika z raportu PwC[4], ponad 60 proc. kobiet
zastanawiających się nad złożeniem CV
w danej firmie, bierze pod uwagę różnorodność płciową w organizacji, a 67 proc. zastanawia
się, czy znalazłaby w danym przedsiębiorstwie tzw. role models, czyli
osoby – najchętniej kobiety – które mógłby stać się dla nich zawodowym wzorem
do naśladowania. – Należy doceniać tych pracodawców,
którzy wdrożyli w swoich firmach politykę różnorodności płciowej. Jednak to nie odniesie sukcesu, jeżeli nie
pójdzie za tym praktyka i równe traktowanie kobiet i mężczyzn na co dzień
w miejscu pracy, a niestety, wiele przedsiębiorstw ma jeszcze z tym problemy.
Co więcej, nierówności
między kobietami
i mężczyznami na rynku pracy zaczynają się jeszcze na etapie starania się o etat
w danej firmie. Jeżeli nie wdroży się rozwiązań, które mogłyby zmienić tę
sytuację, trudno na dalszym etapie budować różnorodny zespół, który chętnie ze
sobą współpracuje. Co więcej, jeżeli pracodawca nie będzie traktował równo
kobiet i mężczyzn w procesie rekrutacji, może mieć w ogóle trudność z
przyciągnięciem do swojej firmy tych pierwszych – stwierdza Agnieszka
Surowiec.
Młode matki i mężatki mają gorzej…
Wiele stereotypów na temat kobiet w
miejscu pracy jest głęboko zakorzenionych w naszej kulturze, więc nie wszyscy
pracodawcy nawet są świadomi tego, jakie błędy popełniają. Firma Hays[5]
przeanalizowała, z jakimi trudnościami najczęściej mogą spotkać się kobiety
biorące udział w procesie rekrutacji. Okazuje się, że na wstępie „problemem”
jest sytuacja rodzinna kandydatki. „Podejrzane” są młode kobiety, szczególnie
mężatki. Zakłada się, że te wkrótce po przyjęciu do pracy, będą chciały założyć
rodzinę, mieć dzieci, co na jakiś czas potencjalnie wyłączy je z wykonywania
obowiązków.
W konsekwencji pieniądze oraz czas, które zainwestuje pracodawca w naukę
takiego pracownika, nie będą na siebie zarabiać. Mniej przychylnym okiem patrzy
się również na te kobiety, które już posiadają dzieci, bo błędnie uważa się, że
nie są w pełni dyspozycyjne i nie będą w stanie pogodzić obowiązków służbowych
z życiem prywatnym. – Wydaje się, że
w ten sposób może myśleć wyłącznie ten pracodawca, który nigdy nie odważył się
zatrudnić pracownicy, która już była mamą. Dlaczego? Nie tylko ze swojego
doświadczenia jako matki, ale także jako osoby, która od wielu lat jest
zaangażowana w proces rekrutowania nowych pracowników w Intrum, mogę
stwierdzić, że „mama na etacie” to bardzo efektywny pracownik. Wraz z
pojawieniem się w jej w życiu dziecka, codziennie zdaje egzamin z multitaskingu
i udowadnia, że może być efektywna na wielu polach i świetnie radzi sobie ze
stresem. Te umiejętności bez dwóch zdań wykorzystuje w pracy. Opinie mówiące o
tym, że pracujące matki są złymi pracownikami wynikają po prostu z faktu, że
bardzo często nie podaje im się pomocnej dłoni, nie daje szansy na próbę
pogodzenia tych dwóch światów, a to błąd – komentuje Agnieszka Surowiec.
Według badania przeprowadzonego
przez Hays, osoby, które łączą rolę zawodową i rodzica, stanowią ponad połowę
zatrudnionych w rodzimych firmach. Chodzi tu zarówno o kobiety, jak i o mężczyzn,
ale to te pierwsze spotykają większe trudności w łączeniu pracy i życia
prywatnego. Aż 62 proc. kobiet i 40 proc. mężczyzn deklaruje, że na ich drodze
zawodowej pojawiły się przeszkody związane z pogodzeniem pracy z wychowaniem
dzieci. – Być może te wyniki dodatkowo
tłumaczy fakt, że tradycyjnie w naszym społeczeństwie, to kobiety są
odpowiedzialne za wychowywanie dzieci
i poświęcają więcej czasu rodzinie. Wobec tego, tym bardziej powinno im się
ułatwiać godzenie dwóch ról. Coraz więcej kobiet nie chce bowiem wybierać:
praca czy rodzina i ograniczać się tylko jednej roli. Tu w grę wchodzą nie
tylko osobiste ambicje – prawda jest też taka, że wiele kobiet musi po prostu
pracować zawodowo, by dokładać się do domowego budżetu lub staje przed
koniecznością samodzielnego utrzymania rodziny. W Intrum chętnie zatrudniamy mamy.
Dostosowujemy grafik ich pracy do harmonogramu życia
rodzinnego czy do godzin pracy przedszkoli. Na niektórych
stanowiskach możliwa jest też praca zdalna. Dodatkowo, oferujemy możliwość korzystania z
karty benefitowej dla dzieci
i z zasiłku socjalnego dla osób w trudnej sytuacji finansowej lub wychowujących
niepełnosprawne dziecko –
dodaje Agnieszka Surowiec, Dyrektor ds. HR
i Komunikacji w Intrum.
Kobietę do pracy przyjmę,… ale nie dyrektora
Jeżeli kobieta i mężczyzna w
rekrutacji starają się o to samo, wysoko eksponowane stanowisko, mają podobne
wykształcenie, doświadczenie i wymagane kompetencje, to z dużym
prawdopodobieństwem zatrudniony zostaje mężczyzna. Jak wskazują analizy agencji
Hays, niechęć zarządów i przełożonych, a nawet lekceważenie kobiet na
stanowiskach kierowniczych w wielu firmach niestety jest jeszcze na porządku
dziennym, dlatego w niektórych z nich nie znajdziemy dyrektorek czy menedżerek
wysokiego szczebla. Winne są stereotypy i postrzeganie kobiet jako
emocjonalnych, nadwrażliwych pracowników – przez to również niezdolnych do
zarządzania zespołem ludzi i mało odpornych na stres
– a także pozbawionych umiejętności analitycznego i abstrakcyjnego myślenia.
Nie ufa się kwalifikacjom zawodowym kobiet. Aż 64 proc. kobiet spotyka się z
takimi „mikroagresjami”[6]. Kobiety
muszą dostarczyć więcej dowodów swoich kompetencji niż mężczyźni, a ich decyzje
częściej są kwestionowane. Takie myślenie stosuje się wobec tych, które są
dyrektorkami czy menedżerkami. To tłumaczy, dlaczego 84 proc. respondentów
badania Hays wskazało, że najwyższe stanowiska w firmie, w której pracują,
zajmuje mężczyzna. Podobną tendencję widać na stanowiskach menedżerskich: dla 60
proc. ankietowanych, bezpośrednim przełożonym jest mężczyzna. Kobiety dominują
na niższych stanowiskach, specjalistek pracujących w ramach zespołów podległych
menedżerom, co potwierdza niemal połowa respondentów.
– Jesteśmy dumni z tego, że w Intrum daje
się zauważyć zupełnie inną tendencję: ponad 66 proc. naszych pracowników
stanowią kobiety, a jeżeli chodzi o kadrę menedżerską, to jest to aż ok. 60
proc. – wylicza Agnieszka Surowiec,
Intrum.
Co zrobić, by było lepiej? Wytyczne dla pracodawców
– Nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn w procesie rekrutacji, to skutek pewnych nieprawidłowości, fałszywych przekonań, itp., które już mają miejsce w danym przedsiębiorstwie, a w szerszej perspektywie – stereotypów na temat kobiet funkcjonujących na rynku pracy w naszym społeczeństwie. Pracodawca, który nie stworzy przyjaznego miejsca pracy dla kobiet, a jednak ma ambicję posiadać różnorodny, efektywny zespół, nie przekona ich, by zatrudniły się w jego firmie. By zrealizować ten cel, wystarczy zadbać o klika elementów i wprowadzić kilka obowiązkowych „zwyczajów” – radzi Agnieszka Surowiec.
Po pierwsze – należy wspierać
kobiety już obecne na rynku pracy (szczególnie te na kierowniczych
stanowiskach), by były przykładem dla innych kobiet. Co to oznacza w praktyce i
co w tym przypadku może zrobić pracodawca? Dobrym rozwiązaniem jest
inwestowanie w szkolenia dla pracownic, aby mogły rozwijać swoje kompetencje
zawodowe, a zdobytą wiedzą dzielić z koleżankami w firmie. Doskonale sprawdzają
się również programy mentoringowe, aby kobiety mogły uczyć się od najlepszych,
(ale niekoniecznie mężczyzn). – Kobiety,
które w danej firmie przeszły kilka szczebli kariery i zajmują obecnie jedno z
kierowniczych stanowisk, są najlepszą reklamą swojej firmy i sygnałem, że ta
daje szanse na rozwój
i poważnie myśli o roli kobiet w biznesie. Takie podejście ma również ogromne
znaczenie w działaniach employer brandingowych. Promowanie ambasadorek firmy na
zewnątrz i pokazywanie pozytywnych przykładów działa na korzyść przedsiębiorcy:
przyciąga ambitne kobiety – przyszłych pracowników i buduje jego markę
pracodawcy – uważa Agnieszka
Surowiec.
Przyjazne kobietom miejsce pracy to
nie tylko firma, w której nie dyskryminuje się pracowników ze względu na płeć
i docenia kompetencje kobiet, ale również umożliwia się kobietom pracę według
elastycznego grafika i wprowadza szereg rozwiązań, by ułatwiać pracującym
matkom łączenie życia rodzinnego i wykonywanie obowiązków zawodowych. Nie
chodzi jednak przy tym o faworyzowanie kobiet na tle innych pracowników.
Natomiast, jeżeli z wszelkich analiz wynika, że to w większości przypadków
kobiety muszą godzić te dwa „etaty”, to warto stworzyć im takie warunki pracy,
aby było to możliwe i bez straty dla żadnej ze stron.
[1] McKinsey, Diversity Matters Report.
[2] Dane: Konfederacja Lewiatan, Barometr różnorodności.
[3] PwC, Women in Work Index 2018 – Polska.
[4] PwC, Winning the fight for female talent. How to gain the diversity edge through inclusive recruitment.
[5] Hays, Raport Kobiety na rynku pracy 2018.
[6] J.w.